ZUS zabrał rentę chorej kobiecie, czyli: siedzisz na fejsbuku? Usiedzisz i w biurze.
jak stracę rentę, to pomożecie mi z opłaceniem prawnika?
[caption id="attachment_369" align="alignleft" width="300"] nie wiem jak zrobić attribution, więc napiszę, że zdjęcie jednej z siedzib ZUS wzięte z polskiej wikipedii. dzięki![/caption]Wczoraj przyjaciółka podesłała mi artykuł, wg którego ZUS zabrał chorej kobiecie rentę na podstawie jej aktywności na Facebooku. No wiecie: skoro mogła siedzieć na fejsie, może siedzieć i w biurze. Chora po prostu używała social media i ktoś uznał, że renta z tytułu całkowitej niezdolności do pracy się nie należy.
Na szczęście nasz ukochany Zakład przegrał w sądzie dość sromotnie. Ale i tak bardzo mi się to nie podoba. Bo to w ogóle chory pomysł, żeby kontrolować orzeczenia w ten sposób.
Bo chora musiała ponownie udawadniać, że jest chora.
Nie oszukujmy się. Tzw. komisja ZUS tylko ukrywa się pod nazwą badania lekarskiego. W istocie jest to dziwna gra, w której stawka jest bardzo wysoka i obydwie strony muszą udawadniać i naciągać rzeczywistość.
Tak w zasadzie to myślę, że w sądzie łatwiej byłoby dostać rentę, niż przed lekarzem orzecznikiem.
Dokumenty, dokumenty!
Bo jeśli ona, to dlaczego nie my wszyscy?
Ja piszę, znacie moją walkę od początku i pewnie i tak wielu z was sądzi, że powinnam robić. Nie mogę jednak, przynajmniej nie w dostępnych warunkach i na zasadach, które są oferowane pracownikom. I nie mówię o powrocie do wyuczonego czy tam wykonywanego zawodu.
Pytanie, które trzeba zadać sobie, innym, a i w końcu przedstawicielom Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, jest kluczowe. Czym jest całkowita niezdolność do pracy?
Na zdrowy rozum wszystko jest jasne, w prawie pewnie też. Ale czym jest całkowita niezdolność do pracy dla orzecznika?
Jeśli pójść tropem, za którym poszedł ZUS i odrobinę podkręcić sytuację, to jedynie osoby z syndromem zamknięcia (lub chorzy na stwardnienie zanikowe boczne, ale tutaj... akuku, stephen hawking case!).
Zazwyczaj jak widzę newsa z ZUS w tytule, ręce mi opadają, a ciśnienie się podnosi. Tam, gdzie kończy się logika i zdrowy rozsądek zaczyna się ZUS.
Ostatnie wizyty w marmurowym przybytku i ten news naprawdę tylko utwierdzają nie w tym przeświadczeniu. Chciałoby się, żeby było coraz lepiej. Chciałoby się, żeby chorzy, skoro nie mają pieniędzy, mieli przynajmniej spokój. Chciałoby się... Przykro mi.
Dodaj komentarz!
Hej Kasiu, a to, że teraz ta Twoja Jadłodzielnia działa z Tobą na pokładzie? Ja bym to też wpisała na listę Twoich sukcesów. Uwierz mi, że jest niewielu ludzi, którym się chce cokolwiek robić oprócz swojego minimum. Pozdrawiam Cię serdecznie
Odpowiedz
Mnie czeka prawdopodobnie staranie o rentę niedługo. Już się boję szczerze mówiąc. Najpierw przeraziło mnie ilość dokumentów, które trzeba złożyć. Teraz zaczynam się bać komisji, z którą już miałam styczność przy okazji wniosku o sanatorium w ramach prewencji rentowej. Pani podobno neurolog wmawiała mi, że po zamknięciu dziury w sercu w żadnym razie nie powinnam ćwiczyć. I musiałam się odwoływać, przedstawiać zaświadczenia itp... Teraz z kolei czekam na decyzję i zapewne również komisje w sprawie niepełnosprawności. Qrczę czy oni nie wiedzą, że wolelibyśmy normalnie pracować??
Odpowiedz