Co tak naprawdę robię na co dzień? + najlepsze życzenia
Wiele się ostatnio zmieniło przy poznawaniu nowych ludzi. Głównie poznaję ich przez internet, ale co tam. Jeszcze niedawno wyskakiwałam od początku z "jestem po udarze i piszę o udarze". Na szczęście wyszłam z tego etapu.
[Miałam też dwie telefoniczne "rozmowy o pracę". Po jednej usłyszałam, że mnie chcą, ale nie bardzo się odezwali. I wydaje mi się, że miało to związek ze sprawami chorobowymi. Albo z tym, że chciałam, żeby mi płacili. Na dwoje babka wróżyła]
Cały problem zaczyna się przy tym, jak ktoś chce znać odpowiedź na pytanie:
"a co robisz na co dzień"?
uczysz się? pracujesz? co porabiasz?
Przeszłam wiele odpowiedzi na to pytanie. I nie ma jednej dobrej niestety. Obecnie mówię: mam mały biznes i sporo piszę.
Jeśli nie ma drążenia tematu, jest super. Jeśli jest, to zwykle udar wychodzi na światło dzienne. Trudno. Jest jak jest, udar mózgu jest dalej ogromną częścią mojego życia i głównym źródłem ograniczeń.
Prawda jest też taka, że w ciągu dnia nie mam jakoś zbyt wiele czasu wolnego.
Ale i tak sama się pytam co ja robię na co dzień, że nie ma wszystko mi starcza czasu?
codziennie ćwiczę.
nawet jeśli mało, to ćwiczę. Przerwy robię sobie wtedy, kiedy superźle się czuję.
chodzi mi tylko o ćwiczenia fizyczne. Ale nie robię już codzień całego "zestawu", jak z moją panią Madzią - zwykle obserwuję, w czym się najsłabiej czuję i wybieram ćwiczenia na poprawę akurat tej rzeczy (ostatnio że zgrozą zauważyłam, że zaczynam nienaturalnie chodzić!:(tym samym będą ćwiczenia na chodzenie aż się nie poprawi...)
Piszę.
Dużo piszę. Dla was, dla siebie, ostatnio i dla innych... Mam nadzieję, że będę mogła się niedługo pochwalić swoim tekstami "niwudarowymi". Zobaczymy;)
Lewaczkę i te udarowe sprawy (jak np. branie udziału w różnych akcjach jak ten projekt o spastyczniści czy konferencja w Emiratach) uważam za swoją pracę (i przyjemność). Ten "interes" pieniędzy mi nie przynosi, ale mam z niego mnóstwo satysfakcji.
Szczerze mówiąc to marzy mi się praca na takim polu. Działania na rzecz osób po udarze albo niepełnosprawnych. Od czasu do czasu rozglądam się po anglojęzycznych organizacjach udarowych czy nie mają jakiejś roboty płatnej, którą mogłabym wykonywać. Małe szanse, bo też nie chcę się wyprowadzać na koniec świata, ale też zgodnie z zasadą "oczekuj nieoczekiwanego", czasem zaglądam na strony typu "we are hiring";)
Strzelam.
I idzie mi coraz lepiej;) Przez co coraz bardziej to lubię. Moje olimpijskie złoto jest chyba bliżej, niż Nagroda Nobla. :( ;)))
Wolontariat poszedł aktualnie w kąt,
bo niestety przytłaczała mnie ilość rzeczy, które wzięłam sobie na głowę.
zajmuję się miliardem właśnie tych mikrospraw
- działanie na rzecz społeczności udarowej (np. ostatnio skończyłam kręcić wideo o swoim udarze dla strony lifewithspastocity.com
jest tu naprawdę milion rzeczy - ostatnio obiecałam komuś pomóc w założeniu strony www, robiłam tekst dla portalu aleteia, zaczynam pisać teksty dla kolegi, tłumaczyłam jakąś broszurę na polski... Za część dostaję pieniądze, za większość jednak nie, ale większość robię z przyjemnością, poza tym wiele z nich traktuję jako spory krok w stronę odzyskania roboty. i te mikrosprawy zajmują mi chyba najwięcej czasu, przyznaję. Obok pisania, typ właśnie one.
kontaktuję się z wami.
to bardzo ważna część mojego dnia, która zajmuje mi coraz więcej czasu. Nie zajmuje mi zbyt wiele czasu, to zwykle sama przyjemność, ale traktuję to jako część lewaczkowa, więc jest moim obowiązkiem.
Przyznaję - szukam pracy...
Myślałam, że mój biznes będzie moją pracą, ale jakoś nie zajmuje mi czasu w ogóle, więc mogę robić coś innego. Ze względu na treningi i fakt, że przyzwyczaiłam się już bardzo do luźnej organizacji czasu(to bardzo dużo), że względu na to, żre jednak bywają u mnie dno mocno udarowododupne i nadzieję nas rozkręcenie biznesu, wolałabym jednak pracę z domu, a najchętniej "półzdalną" - taką, w której czasem muszę się pojawić w biurze, ale zasadniczo mogę robić z domu. ale też rozglądam się za inną, na niepełny etat... zobaczymy. Nie jestem tego pewna, ale przez ponad połowę czasu czuję się tak, że mogłabym pracować. Rozglądam się zatem:)
Uczę się hiszpańskiego.
Ostatnio mało, ale jednak.Staram się pomagać mamie.
Powinna teraz się roześmiać, bo niewiele z tego wychodzi - zwykle niestety zostawiam to na koniec listy, kiedy to...Odpoczywam.
Leżę, drzemię. Dalej. Niestety. Odpoczywam po dłuższej aktywności wykonywanej bez przerwy, odpoczywam po czynnościach, w których musiałam się supermocno skupić. I np. ZAWSZE po tych, w których musiałam się schylać. Od schylania czuję się paskudnie, od razu mam mdłości i muszę poleżeć/przespać się. Na razie nic nie poradzę.
Niestety zwykle wymęczam się ostatecznie między 13 a 16, więc zawodzę mamę przy robieniu obiadów... ;/
Nie wiem, czy jest to lista skończona, ale jakaś jest. A są to tylko rzeczy, które uważam za swoje obowiązki.
Dlatego, jeśli ktoś rzuci "to co ty robisz całymi dniami, jak siedzisz w domu", to się wkurzam. Jak sobie zobaczę tę listę, to wychodzi całkiem sporo obowiązków. Taki więcej niż bezrobotyny, mniej niż freelancer. Hurra;) Jestem z siebie trochę dumna, trochę niezadowolona. Ale co tam. Może tak by było nawet w przypadku, kiedy bym pracowała. Może tak. Kto mnie tam wie. ;))Na koniec pożyczę wam tego, co teraz pół świata życzy sobie i innym:
zdrowych, radosnych, rodzinnych ipełnych ciepła świąt Wielkiej Nocy.
bez mokrego dyngusa. Nie lubię dyngusa.
To chyba tyle na dzisiaj;)
Dodaj komentarz!
Trzymam Za Ciebie kciuki!! Jestem po udarze niedokrwiennym z niedowladem lewostronnym (papierosy,pfo i dorzucenie srodka odurzajacego w klubie). Mam 29 lat, udar mialam w maju tego roku. Nie jestes sama!
Odpowiedz
Kasiu, a ja właśnie mam zamiar (i muszę, bo inaczej będzie kiepsko z moją psycho!) zacząć nagrywać vloga... i zacząć robić jakieś takie na razie przeróbki do zdjęć. Ale jeszcze na vlog nie mam pomysłu, ale może Ty mi pomożesz? Podrzucisz mi jakiś temat? A może mnie natchnie?
Odpowiedz