Ku nieśmiertelności, czyli o wskrzeszeniu (mózgu) świni
Naukowcy z uniwersytetu z Yale wskrzesili mózg świni.
Choć brzmi to jak science-fiction, tak właśnie było.
Naukowcy kupili 32 głowy świń (od rzeźnika! Nie zabito żadnego zwierzęcia na potrzeby eksperymentu!), wypreparowali ich mózgi i podłączyli do płynu, który imitującego krew, w którym znajdował się tlen i substancje odżywcze. I... martwe od 4 godzin mózgi zaczęły okazywać aktywność. Wcześniej uważano, że jest to niemożliwe, że mózg (a z nim człowiek lub zwierzę) umiera po kilku minutach niedotlenienia. Co ważne, badania zostały opublikowane w prestiżowym czasopiśmie naukowym "Nature", a z środowiska akademickiego nie nadbiegają uwagi dotyczące metodologii.
Badacze zakończyli eksperyment po 6 godzinach, mózgi... umarły na nowo, a my zostaliśmy pytaniami. Eksperyment w zasadzie pokazał jedną rzecz, jednocześnie zmuszając nas do zadania dziesiątek innych. Dotyczą one nie tylko fizjologii, ale też filozofii i etyki.
Czy świnie odzyskały życie?
Czy mózg naprawdę został wskrzeszony?
Czym jest świadomość?
Jak manifestuje się świadomość?
W jakim stopniu mózgi były funkcjonalne?
Czym skutkuje tak przełomowe odkrycie?
Czy to oznacza, że przekroczyliśmy kolejną barierę w drodzę do wydłużenia życia?
W jakim stopniu ożywione komórki mogą odzyskać funkcjonalność?
Myślę, więc jestem czy czuję, więc jestem, a może... ?
Co to znaczy dla transplantologii?
Bo jeśli intuicje wielu badaczy potwierdzą się, świat stanie przed wieloma problemami, jak choćby z tym, w jakich okolicznościach można orzec śmierć mózgu. Albo o ty, kiedy pobranie organów na transplantację będzie ok pod względem etyczny.
*moje myśli*
Te pytania to tylko początek. Z biegu mogłabym wymienić przynajmniej kilka innych, po zastanowieniu - nawet kilkadziesiąt. Najbrdziej zastanawia mnie zagadnienie, na które zwrócili uwagę autorzy tekstu, którego teraz nie mmogę znaleźć - o cierpienienie. Przecież w stanie takiej, hm, pośmierci, możemy bardzo, ogromnie cierpieć. Jeśli przez jakiś czas zostaje w naszych "martwych" mózgach świadomość, to umieranie kolejnych organów musi być ogromnym bólem i musi wiązać się z ogromnym strachem.
Ja borykam się z problemami bólowymi i mam niską tolerancję bólu, przynajmniej tak mi się wydaje. I nie mam marzenia o nieśmietelności. Ale nie chcę cierpieć. Jestem ciekawa tego, jak jest, ale mam wrażenie, że nigdy się tego nie dowiemy, przynajmniej nie przed śmiercią i do czasu, kiedy ktoś nie zacznie kombinować przy przywracaniu nas do życia.
Mój mózg oddajcie na badania naukowe. Byle nie takie o wskrzeszaniu!
Ciekawe to wszystko, prawda?
Na podstawie artykułu Pawła Walewskiego z Polityki i kilku innych z różnych stron. Sorki - materiały do tego tekstu zbierałam już dawno temu:)
Dodaj komentarz!
Mimo wszystko myślę że to jest nie możliwe
Odpowiedz