Nie mam władzy
Wyobraź sobie, że nagle przestajesz panować nad swoim ciałem. Kiedy leżysz bardzo chcesz się podrapać po głowie, ręka niby nie boli, ale możesz ją unieść zaledwie na kilka centymetrów. Jakby ktoś podał ci jakieś okropne prochy. Wyobraź sobie, że jedziesz autem i rozmawiasz z przyjaciółką, ale nagle twoje słowa stają się bełkotem, a kiedy próbujesz wrzucić na luz, jest tak, jakbyś przywalił w dźwignię zmiany biegów kijkiem, bo nie ma mowy o tym, żebyś mógł ją złapać. Wyobraź sobie, że nagle się przewracasz i nie możesz wstać, bo w twojej nodze nie ma w ogóle siły.
Jeśli myślisz, że można sobie to łatwo wyobrazić, pewnie nigdy bardziej się nie myliłeś. Niedowład (w moim przypadku połowiczny - lewej strony, bo poważniejszy udar trafił prawą półkulę), który dotyka bardzo duży odsetek osób z udarami, to najbardziej dziwaczna rzecz, której doświadczyłam w życiu. Niby można ruszyć ręką, ale nie tak, jakby się chciało. Noga nie jest sparaliżowana, ale nie można jej podnieść na tyle, żeby zrobić krok. To nie paraliż, nie traci się całkowicie czucia (zazwyczaj), to frustrujący stan "pomiędzy", chce się i nie można. Mózg nie umie tak pokierować rączką czy nóżką, żeby te słabeusze zrobiły to, co chcemy.
Nie ma się władzy nad tym, co wcześniej nie było w ogóle zauważane, jakby w ciele siedzieli mali lalkarze, pociągający za swoje sznureczki w różne strony na raz i nie mogli się dogadać w zakresie synchronizacji. Z początku mowy nie ma o zaciśnięciu pięści i złapaniu szklanki, żeby ją przenieść. Kiedy sprawność stopniowo wraca (nic za darmo, trzeba w to włożyć masę wysiłku), okazuje się, że nie ma większej radości, niż zawiązanie włosów w brzydki, płaski kucyk na karku.
Łatwo się poddać wrażeniu, że już jest ok i można przestać ćwiczyć, bo przecież jest o tyle lepiej, na początku nie było można nawet podnieść ręki, teraz problem przedstawia odkręcenie butelki i pozbieranie cukierków, które rozsypały się w torebce. Ale trzeba pamiętać, że jeśli się tyle osiągnęło, zazwyczaj można wypracować coś jeszcze. Jeśli nie jest tak jak przed udarem, nie można się poddawać.
Ja niedowładu wciąż jeszcze się nie pozbyłam, ale wierzę, że ręka jeszcze wróci do dawnej sprawności i czy uda mi się napisać taką notkę w mniej niż kilka godzin; )
Dodaj komentarz!
czekałam na wpis :)
Odpowiedz