Czego nauczyłam się po udarze (VII): makijaż!
No, panie i panowie, Kasia dorasta. W wieku 30 lat, dzięki temu, że się uniepełnosprawniłam, trafiłam na mini kurs makijażu. Nigdy wcześniej nie opanowałam tej sztuki. Nie wyniosłam z domu, nie nauczyły mnie koleżanki, mogłam tylko nieporadnie próbować samodzielnie. Dzięki temu często słyszałam, że "lepiej mi bez kreski na oczach". Jak wrażenie, że znaczyło to zwykle "weź to zmyj, nie umiesz". Jakiś czas temu, ta firma, dzięki której znalazłam pracę, ta sama, która zafundowała mi 10h rehabilitacji, zaoferowała też pomoc wizażystki. Takiej naprawdę dobrej, która nie tylko maluje, ale też uczy. I ta nauka dała efekty! Ok, nie jest tak, że jestem od razu profesional look, ręka kreśląca kreskę bez zadrżeń, codziennie czorajfull makeup przed pracą. Wczytaj szło mi NAPRAWDĘ okropnie (ach ten brak drzemki), ale zmiana jest ogromna. Na czym polega?
- Wiem, jak się używa korektora,
- Kiedy wychodzę w cieniach do powiek, nie wyglądam, jakbym miała podbite oczy (co nie znaczy, że makijaż mi się nie rozmazuje; ;p
- Wiem, jak zrobić tak, żeby moje policzki nie płonęły purpurą,
- Teoretycznie znam "swoje" kolory. Teoretycznie, bo ja tego nie łapię. Po prostu nie chwytam, nie umiem w kolory, więc nikt nie odbierze mi raczej mojej dziwacznej, kolorowo-abnegacko-dresiarsko-dziecinnej stylówy.
Dodatkowo, ostatnio wycięłam pypcie z twarzy. Mi jakoś nie przeszkadzały, ale miałam okazję (dermatolog od tej samej organizacji, która mi zafundowała kursik mejkapu), a poza tym ciągle słyszałam, że powinnam je wyciąć. ;))
Może teraz pomyślicie, że kurs makijażu to nie jest pierwszą potrzeba osób niepełnosprawnych i to marnowanie środków.
Ok, rozumiem to podejście. I wiem, że podjazdy dla niepełnosprawnych są o wiele ważniejsze, niż nauczenie ich makijażu. A z drugiej strony... Praca z niepełnosprawnymi i na ich rzecz jest także pracą na rzecz ich włączenia do normalności. Niepełnosprawnych, szczególnie tych z widoczną, znaczną niepełnosprawnością, często wypycha się poza nawias normalności. Przez to, że mają trudniej w sferach takich jak poruszanie się czy orientacja w terenie itp, często spycha się ich na margines większy, niż wynikaloby to z ograniczeń ich ciał/głów. Moim zdaniem takie inicjatywy, które mogą "włączyć" niepełnosprawnych do świata, który o nich trochę zapomina, kluby sportowe dla niepełnosprawnych, kursy makijażu, imprezy integracyjne, wspólne inicjatywy, kursy dedykowane niepełnosprawnym mogą skutkować podwyższeniem pewności siebie, a zatem tworzeniem z nas wszystkich jednego społeczeństwa, a nie świata podzielonego na tych, którzy potrzebują podjazdów, i którzy nie potrzebują. ;) Ja tam się sama zwróciłam społeczeństwu, makijaż jest jednym z dodatków. Miałam (i mam);
- Masę wsparcia od rodziny (tu wspomnę brata, który jest moją opoką i bez niego byłoby gorzej. Nie robię tego tylko dlatego, bo uważa, że bez wspomnienia o nim, tekst na blogu się nie liczy: D),
- Wsparcie u przyjaciół,
- Pomoc psychologa i psychiatry,
- Niepełnosprawność, której zupełnie nie widać,
- Bloga i was:) tylu dobrych słów, które dostałam na Lewaczce, nie otrzymałam nigdy. I nigdy też nie byłam z siebie taka dumna.
Nie każdy ma tyle możliwości:) Ale... Oto Katarzyna-Lewaczka w makijażu, który w 3/4 zrobiła sama! To takie dziwne! :o
Dodaj komentarz!
Kasiu! Pieknie wygladasz i dobrze,ze sie nauczylas.Pypcie na twarzy warto bylo usunac,przyciagaly pewnie wzrok innych.Pieknie wygladasz Kobieto na tym zdjeciu.TRAFILAS NA WSPANIALYCH LUDZI. .Zadbaj o dlonie i stopy .,jesli tego wymagaja.Mam nadzieje,ze Cie nie urazilam. Pisze o tym dlatego,ze ja nigdy nie nauczylam sie makijazu.Obcinalam wlosy i przy tej okazji robilam tylko brwi.Dlatego postanowilam dbac o dlonie i stopy. Do tej pory po udarze w wieku 75 lat to robie.Oczywiscie teraz przy pomocy wnuczki i pediciurzystki.Juz bez lakierow.Dodaje mi to pewnosci siebie i uznania otoczenia.Uslyszalam nawet,ze milo na mnie patrzec. Wspaniale,ze umiesz sie cieszyc ze swoich osiagniec i widziec w sobie piekno. Pozdrawiam. ..
Odpowiedz