Udar komplikuje życie - historia Rafała. I trochę moja;)
"lubię" słuchać historii innych udarowców. Niby każdy udar jest inny, ale często znajduję elementy wspólne.
Najszerzej uśmiecham się przy tych, które nie są typowe. Wielu wie, że po udarze może się zmienić mowa, są różne niedowłady...
Pan Rafał z powyższego filmiku zareagował na udar trochę jak ja. Zmartwił się, bo miał już plany na ten dzień. Ja miałam jechać na święta do domu. O robocie nie myślałam, tylko tyle, że szkoda, bo przez dwa spokojne dni miałam zrobić duże porządki. Ale tak to pracę miałam gdzieś.
Szpital komplikował mi plany całkiem mocno. Nie nawet udar, bo nie wiedziałam wtedy, co to znaczy, ale ze szpitala przecież nie wyjdę, skoro mówią, że nie wolno. A kto pomógłby mamie w przygotowaniach? Kto zabawiałby brata i bił się z nim o uszka? Kto by przedstawił całej rodzinie mojego chłopaka?
Wiecie, to były konkretne plany.
Szpital je popsuł.
I te najbliższe, ale i dalsze, jak zmiana roboty, pójście na festiwal muzyki żenującej, start w półmaratonie.... Takie tam większe i mniejsze rzeczy. Szpital (udar mózgu) pokrzyżuje ci masę planów. Nie ma się co czarować, nawet przeziębienie może to zrobić, jednak z udarem nie wynegocjujesz wychodnego do sklepu. Jakiś czas temu zapraszałam przyjaciółkę do siebie, do Szczecina. Tylko byłam przeziębiona. Nic groźnego, ale czułam się słabowito.
Nie przyjechała, bo "naprawdę nie mogła sobie pozwolić na chorowanie".
Ja to rozumiem, zapracowani ludzie, zazwyczaj nie mogą. Udar mózgu skomplikuje ci wszystko tak, że wszystkie zaległości, które sobie narobiłeś w życiu wydadzą się niczym. Bądźcie pewni;) P.S. Pan Rafał opowiada, że lekarze mu powiedzieli, że wyjście z udaru w tak dobrym stanie to jak wygrana szóstki w totka...
Ja też wychodzę w świetnej kondycji (oczywiście nie idealnej, ale mniejsza o to) i zastanawiam się, czy to nie przez to nie mogę wygrać moich milionów w totolotku. Bo ile razy w życiu można wygrać szóstkę?:p
Dodaj komentarz!