Ostatnio dzieje się u mnie tak dużo, że nawet nie mam czasu relacjonować wam tego, nie mówiąc o zagłębieniu się w sprawy udarowe, które dotyczą mnie odrobinę mniej, bo o nich przede wszystkim czytałam. Nie lękajcie się jednak. Nie zamieniam mojej Lewaczki na bloga osobistego. To i tak nie byłoby ciekawe;)
No, ale na początku chciałam wam powiedzieć, że
MOJE PIERWSZE ZAWODY STRZELECKIE są już za mną.
wystrzelalam więcej, niż moje minimum z minimów, poniżej którego zastanawiałabym się, nad sensem istnienia. I strzelania;)
433/600. Taki se wynik. Myślałam że będę superzadowolona z wyniku powyżej 470, 433 to taka sredniaweczka. Ale niezbyt zła:) nie płaczę ze zgryzoty na pewno.
Były to zawody niepełnosprawnych w strzelectwie sportowym. Niepełnosprawnych, czyli niepełnosprawnych ruchowo.
Mnóstwo ludzi na wózkach, bez rąk, trochę o kulach… neurologiczni chodzący też byli, ale w zasadzie chyba tylko kilka osób było w mniej więcej mojej formie (Na ok.150)
Neurologiczni mają dużo chyba trudniej. I do kwalifikacji, bo
– tak faktycznie jak się nie ma obciętej nóżki lub rączki, trzeba udowadniać, że się jest chorym. I, jak chyba już pisałam, mogę o prostu być zbyt mało niepełnosprawna, co mnie rozwala.
Za bardzo chora żeby normalnie funkcjonować, za mało – żeby uprawiać sport niepełnosprawnych wyczynowo. No tak.
Zwłaszcza że mój dr psychiatra ukochany mówi, że strzelectwo jest sportem, który jest dobry dla mnie. Integruje cośtam. Sam wolałby łuk, ale z moją lewą ręką łuk trochę odpada:)
Wydarzyło się też coś najdziwniejszego na świecie. Przysięgam.
Chyba ze stresu i zmęczenia zaczęłam… KULEĆ. No pięknie. Normalnie kulałam. I chodziłam normalniej tylko wtedy, kiedy się nad chodzeniem zastanawiałam.
Byłam załamana. Ale po drzemce wszystko doszło do normy i chodziłam normalnie z okazjonalnym gubieniem stopy.
Nie mam pojęcia co się stało. Pani Madzia nie powiedziała, czy to możliwe, a ja boję się szukać odpowiedzi po tym, jak kolega powiedział mi, że trochę bardziej niż zwykle opada mi kącik ust. Pisałam o tym ostatnio. Nie wiem, z czego to wynika. Lutowego ataku padaczki? Mniejszej ilości ćwiczeń? Zauważyłam, że trochę gorzej ostatnio chodzę, ale a tych zawodach to była przesada.
Może to psychika. Ale takie podświadome symulanctwo jest bardzo brzydkie i nie chcę go. Staram się uważać na to, jak chodzę, ale jak się zapominam to nie jest idealnie.
Zaczęłam też pracę. Już tydzień. trochę oszukany, bo w międzyczasie pojechałam do warszawy na zaplanowaną wizytę, więc zamiast pracować normalnym trybem musiałam trochę napisać na zapas. Wtedy tylko w czwartek wrzuciłam to, co trzeba było i jakoś przeszło.
Czyli jak widzicie, jest całkiem aktywnie. Dużo śpię w ciągu dnia i dużo pracuję i przez jakiś czas chyba będzie tak, że moja aktywność będzie się ograniczać do pracy, snu i randki raz na jakiś czas.
P. Kasiu szukając informacji na temat strzelectwa dla niepełnosprawnych ruchowo natknełam się na Pani wpis. Pozwoliłam sobie napisać bo szukam kontaktów w tym zakresie. Szczególnie interesuje mnie czy strzelanie z karabinu odbywa się z wolnej ręki czy z podpórki. Może mogła by mi pani pomóc w szukaniu informacji i kontaktów.
dziń dobry,
odbywa się i tak, i tak. szczerze mówiąc, tak i tak:) to zależy, czy jest się po amputacji. Po aputacjach oczywiście można korzystać z podpórki.