Nie wyłamię się z żadnej sztampy – zrobię podsumowanie roku. Bo czemu nie?
Nie będzie jakoś długie. Bo wiecie – piszę to z łóżka o 7 rano, może to mnie uśpi( ;
do rzeczy:
- przede wszystkim powrót do aktywności zawodowej. Obecnie jestem w mojej drugiej „prawdziwej” pracy (umowa do lutego, a może uda siędłużej), wcześniej miałam epizod w innej firmie, mało udany. No cóż, nie może być idealnie;)
- Podróże. Wpadły 3 porządne podróże, wszystkie po Europie. Wszystkie świetne. Na Islandię trzeba będzie kiedyś wrócić, Praga też była genialna, a Cypr jak zawsze braciszkowy(; Właściwie to każda z podróży wiązała się z Radkiem, to dzięki niemu były tak fajne. To znaczy dzięki mnie, ale on też coś dodał od siebie.
- Życie randkowe. Ostatnio przycichło, ale do jesieni było naprawdę fajnie:)
- Moje pięciozłotówki – zbieram każdą pięciozłotówkę, która wpadnie mi w ręce. Na podróże. Bo w przyszłym roku planuję coś naprawdę fajnego. Co? Nie wiem konkretnie, ale bardzo bym chciała przeżyć coś wyjątkowego.
- Strzelanie – zdobyłam nawet 2 nagrody! Trzecie miejsce na grand prix w bydgoszczy, drugie na zawodach w Goleniowie (no cóż, w mojej kategorii były 2 osoby;p)
- brak nowych udarów
- chyba niczego ważnego nie zgubiłam;)
rzeczy trudne:
- Zaniedbanie Lewaczki. Stali czytelnicy na pewno zauważyli, że jest mnie tu dużo mniej ostatnio, tak od lata. Wtedy rozpoczęłam pracę nr 1, a przecież powrót do pracy nie zwolnił mnie z innych obowiązków (mojego petswear.club, strzelania, jakichś fuch, obowiązków w domu, które ostatnio bardzo się nawarstwiły). Staram się uporządkować sobie pewne sprawy, żeby znaleźć czas na lewaczkowanie. Przecież to nasze miejsce jest dla mnie jednym z najwżniejszych w życiu. Jak patrzę na pustki na stronie głównej czy spadające statystyki, to mi się robi jeszcze smutniej. Ale nic to. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się uporządkować swoją rutynę i w niej na pewno znajdę sporo miejsca dla nas.
- Sprawy rodzinne i osobiste – nie będę się z nich zwierzać, bo nie dotyczą mnie, ale dotykają. Wiecie, że o sobie powiem Wam prawie wszystko, ale jeśli chodzi o innych ludzi muszę (chcę zachowywać dyskrecję). No nic. Świat stawia przed nami różne wyzwania, także te trudne.
- Ataki padaczki – cóż, w tym roku przeszłam dwa ogromne ataki padaczki, były długie na tyle, że skończyły się na SOR-ze i nocną hospitalizacją. To jedyne doświadczenia szpitalne w tym roku. Nie jest tak źle, prawda? Tylko obawiam się następnych. To one (i brak pieniędzy) powstrzymują mnie przed kilkoma naprawdę fajnymi rzeczami.
- utycie na koniec roku. jesień jest pod tym względem tragiczna. To jest bardzo smutne.
- rozluźnienie części relacji. takie jest życie, ale i tak mi ciężko z tym.
- zaniedbanie ćwiczeń rehabilitacyjnych. Chaos nie sprzyja…
nadzieje i życzenia na przyszły rok:
- rozkręcenie swojego biznesu,
- rozpoczęcie pisania książki,
- schudnięcie,
- dalsze lewaczkowanie,
- hm, nie wiem jak to ująć. Mam nadzieję, że te sprawy osobiste będą rozwiązywać się tak dobrze, jak tylko to możliwe…
- równowaga między spokojem a szaleństwami.
- spełnianie celów strzeleckich,
- ostatnio chce mi się uprawiać sport. inny niż strzelectwo. jeszcze wprawdzie nie zaczęłam;p, ale chcę czuć zmęczenie mięśni.
obawy:
jak to ja: mam ich miliard. jestem przejmowaczem się. Nie będę nawet wypisywać, bo po co. Będzie co będzie.
Jak to powiedział mój psychiatra:
wyżej dupy nie podskoczysz!
i programista po prawej:
życiowy parkiet bywa śliski,
co ja zmieniłam na:
każdy może się poślizgnąć na posadzce życia,
albo mój braciszek:
stara bida nie rdzewieje,
tato:
było co było, jest co jest, będzie co będzie,
lub
wszystko gówno, oprócz moczu,
ale (dziadek):
jest dobrze, ale nie beznadziejnie.
Ja ze swojej strony życzę Wam szczęśliwego nowego roku! Pomyślnego 2019…
A konkretnie: ZDROWIA i SZCZĘŚCIA, odpowiedniej ilości snu, dobrych ludzi wokół, pieniędzy, fajnych przygód, miłości, przyjaźni, spokoju, samych dobrych myśli, chwil, wspomnień.
i zabawy tak dobrej, jaką ja miłam na sylwestrze 2011/2012 z tego zdjęcia:)
Mila Pani.
Dobry moment na posumowanie bo i wszystko bedzie za mna.
Ja zdrzemnelam sie od 5 do 6 wiec jestem po nieprzespanej nocy ,bo znowu dopadlo mnie wstawanie do wc co poltorej godziny.W dniu dzisiejszym mialam fizjoterapie juz o 9 rano.Bylo bardzo ciezko,cisnienie skakalo,tetno rowniez.Polozylam sie o 12 do 16 odsypialam.Mimo to jestem zdechla.
Rok byl lepszy od 2017 pod kazdym wzgledem.
Pojde wg schematu ulozonego przez Ciebie.
Podroze -do lekarzy.2 razy do kolezanek,ktorych nie mial kto przywiezc do mnie.
Oszczedzam odkladajac z kazdej emerytury 50 zl-mialam na upominki dla rodzinki.Ale fajny pomysl z tymi piatkami.
Osiagnieciem dla mnie jest nabycie umiejetnosci zejscia z 3 schodkow i wyjscie na podworko,chodzenie obok mebli kuchennych .scielenie lozka.
Radosc z tego,ze zadna z 4 osob mnie systematycznie odwiedza.
Moj Syn z rodzina o mnie sie troszcza.Siostry z innego miasta dzwonia i korzystamy z GG.
No i caly rok codziennie pisalam krotkie notatki z kazdego dnia.
Dbam o obcinanie wlosow i paznokcie u rak i nog./wymog mojego wieku./
Nie zaniedbalam fizjoterapii.
Utylam 6 kg i to mne martwi .
Dostalam skierowanie na rehabilitacje.Bardzo mnie to denerwuje ,a do polowy stycznia mam dac odpowiedz czy skorzystam.Boje sie ,ze cofne sie fizycznie .Pamietam jak dbano o uczestnikow.Plus to zmiana otoczenia.Moze tam schudne.
Na nie przemawia fakt, ze co 2 godz musze korzystac z toalety nawet w nocy,bo 1 pampers nie starcza/mam juz zapas/.
Niepokoje sie wizja operacji pecherzyka zolciowego.Jestem po usg,tk,mr i znow usg I nikt nie wie co tam jest.
Chcialabym ,by zdrowie sie nie pogorszylo i rehabilitacja przebiegal sprawnie.Niestety wiek robi swoje i ciezko znosze zmiany pogody /nigdy nie bylam wrazliwa na pogode/.
Chcialabym przeczytac pare popularnych ksiazek np.pana Mroza.
Swietne sa powiedzenia Twoich przyjaciol.
Faktycznie -bedzie co bedzie-.
ZYCZE CI DOBREGO SZCZESLIWEGO/po naszemu/i RADOSNEGO /wg nas udarowek/,NOWEGO ROKU.
Pani Sylwio, gratuluję sukcesów! Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej:)